czwartek, 2 stycznia 2014

Awantura o pudełko czyli widły z igły

Na początku roku doszły do nas trzy dziewczyny: M.M , D.R i M.S.
M.S i D.R dostały razem szafkę. Lubiły się, nawet siedziały ze sobą w ławce. Co następuje:
Pewnego pięknego dnia na RIMie M.S została wytypowana do pozowania. Ja w tym czasie poszłam do D.R i poprosiłam żeby swoją otworzyła szafkę bo swego czasu coś u niej zostawiłam. Otworzyła, ja swoje rzeczy zabrałam. Na jej prośbę zabrałam także skrzyneczkę na pędzle z tejże szafki. D.R zamknęła, skrzyneczkę jej oddałam i obie się oddaliłyśmy. Minął tydzień. Przychodzi do mnie M.S i prosi żebym z nią do dyrektora po zapasowy kluczyk poszła, coby rzeczy na malarstwo wziąć. Idziemy, prosimy, dostajemy, otwieramy i bierze.... zaraz, wróć! Nie bierzemy bo nie ma czego... Pytam się więc M.S jak wyglądały te przybory. Ona więc mówi że to była skrzyneczka taka z uchwytem skórzanym. Z jak najbardziej zdziwionym wyrazem pyszczka pytam czy to nie było przypadkiem D.R? Bo coś mi ten opis przypomina... Mówi że nie, skądże jej była skrzyneczka. Więc galopujemy do D.R i zapytujemy gdzie zaginiona. Ona mówi że owszem tydzień temu wzięła ten wytwór drewniany, ponieważ M.S zawsze narzeka że taaaaak jej się nie chce po tą skrzyneczkę chodzić. I że D.R chciała być miła. A zresztą widziała że M.S pozuje ale zobaczyła dopiero wtedy jak weszła do sali ze swym drewnianym trofeum które złożyć chciała u stóp koleżanki podtrzymując przyjacielskie stosunki... I prosiła M.S ażeby skrzyneczkę odniosła.
M.S się wpieniła, o i to bardzo. Mówi że o żadnym proszeniu nie było mowy. A także, cytuję :
-[...] bo ja takich niespodzianek nie lubię, żeby mi brać bez pytania moje rzeczy, bo to nie jest miła niespodzianka i takich nie lubię!
No dobraaa... Skrzyneczka się w końcu znalazła na jakiejś szafce. Cała. Nieuszkodzona. Wszystko OK, i żegnam miłe panie...
Ale nie, nie... zamiast wyjaśnić sytuację między sobą, M.S woli nałożyć na D.R karę, tortury lub klątwę. Myśli, myśli, mam! Nie będę się do niej odzywać do końca tygodnia. Ja jeszcze myślę : "No dobra, jak tak woli to już niech tak zrobi. Nie będzie się odzywać do końca tygodnia (tylko 3 dni) a potem już będzie git." Oj, jakże się myliłam.
W następnym tygodniu wchodzę do klasy, kieruję się w stronę ławki i nagle coś mi się nie zgadza... Przecież ja siedzę sama. A tu, nagle obok mnie postać jakaś wyrasta. M.S. Będzie źle. Siedzę sama, bo jak ktoś jest obok to się nie mogę na lekcjach skupić. No i jeszcze to że dziewczyna siedząca przede mną najchętniej by założyła klub Anty - M.S. Pytam się mojej nowej koleżanki dlaczego tak się radykalnie przeprowadziła.
-Bo mnie D.R nie przeprosiła za tą skrzyneczkę!
Siedzi ze mną dzień za dniem, a ja już powoli rozumiem dlaczego W.W jej tak nie lubi. Jestem trochę typem Samotnika. Włóczę się po korytarzach, czasem z kimś pogadam a czasem nie. Często wolę pobyć sama.
Powiem wam jedno - już rozumiem co to znaczy upierdli... ekhem, denerwujący człowiek.
Co robić?
Kiki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz