czwartek, 2 stycznia 2014

Czy pieniądze to przepustka do lepszego życia w gimnazjum?

"TO jest markowe."
Magiczne słowa.
Kolega kupił sobie glany. Na początku był podziw i "szacun". Potem ktoś się zorientował że nie są oryginalne. Został wyśmiany przez dziewczyny, chłopaki nie chcieli z nim gadać. Koniec historii.
Jeśli ktoś ma ciuchy "markowe", to się liczy. Jeśli nie jest spoko dopóki się nie pochwali.
-Hej, ładna bluzka?
-Jasne! Gdzie kupiłaś?
-No w ciucholandzie na XXX.
-Aha.
Taki pozornie niewinny dialożek. Ta dziewczyna potem przez 2 dni wiedziała co to fałszywi przyjaciele. Przez 2 dni. A potem kupiła sobie markowe conwersy (nie żebym do tych butów coś miała) , za , bagatela, 300 zł. Nagle każdy chciał z nią siedzieć w ławce, każdy chciał z nią gdzieś łazić na przerwach. Ciągle były pytania : Gdzie kupiłaś? Za ile? Dasz dotknąć? Pożyczysz?.
Na szczęście ta dziewczyna była mądrzejsza i już ani nie przynosiła tych butów do szkoły, ani nie "chwaliła się" ciuchami.
Telefony - są trzy grupy.
3."Klawiszowce" - Obciach, stare komórki, żadnych gier fajnych się nie da.
2."Spoko" - Telefony dotykowe albo ze szczątkowymi klawiszami. W miarę dobre jak mają bluetooth, wi-fi, gry, mp3, aparat i jeśli zrobi Ci kawę.
1."Super - ultra - mega - wypas" - Łaaaa, gdzie go dostałeś? Musiałeś sporo wybulić! Eeee, tam starzy za wszystko płacą! O i jeszcze do tego telefonu za 5 tysi dostałem od nich słuchawki za 400 złociszy! - Dzieci z dobrych domów, za wszystko płacą rodzice. Raz na jakiś czas zdarza się jedna, malutka "bezszpanowa" perełka, która na ten telefon oszczędzała lub chociaż się tym tak nie chwali.
Ja jestem w grupie 2. A wy?
Kiki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz